Podróż Wyspa Afrodyty 2008
Ayia Napa to spory kurort, pełen mniej lub bardziej luksusowych hoteli oraz międzynarodowego towarzystwa. Oazą spokoju w tym raczej hałaśliwym miejscu jest klasztor w północnej części miejscowości, przy ulicy wiodącej do Paralimni.
Najbardziej urzekające okazało się jednak nabrzeże, które można dokładnie obejrzeć z pokładu statku wycieczkowego, jakich wiele kursuje z portu w Ayia Napa w stronę Famagusty. Podziurawione jak sito, pełne łuków skalnych, grot, robi naprawdę spore wrażenie. Oczywiście miejsca takie zachęcają do eksploracji, również podwodnej, kiedy obserwować można ryby, jeżowce, kraby i inne morskie stworzenia.
Po drodze z Limassol do Paphos odwiedzliśmy miejsce, które znajdowało się na czele listy "to see" szanownej małżonki - plażę Petra Tou Romiou, gdzie wg legendy z morza wyłoniła się Afrodyta. To "wyłanianie" się musiało być niełatwe, jako że plaża jest kamienista, więc do stąpania mniej przyjemna niż piaseczek :)
Kourion to pozostałości starożytnego miasta urzekające przede wszystkim położeniem, na skraju klifowego nabrzeża. Widzowie amfiteatru mieli niewątpliwą przyjemność delektowania się nie tylko odgrywaną sztuką, ale i pięknym widokiem na morze. Budowla ta zachowała się w bardzo dobrym stanie, częściowo została zrekonstruowana, i do dziś pełni swoją zasadniczą funkcję, jako że odbywają się tam spektakle teatralne i muzyczne.
Park Archeologiczny w Pafos obszarowo jest znaczniewiększy od Kourionu, jednak tamtejsze ruiny są w stanie bardziej posuniętego rozkładu i nie robią takiego wrażenia. Jest tu natomiast zlokalizowany prawdziwy skarb - mozaiki z czasów rzymskich, uchodzące za jedne z najpiękniejszych w tym rejonie basenu M. Śródziemnego. Mozaiki znajdują się w kilku drewnianych budynkach, gdzie zabezpieczone są przed wpływem warunków atmosferycznych oraz ludzi. Naprawdę należy je zobaczyć i pochylić głowę przed kunsztem ówczesnych artystów.
Nikozja, zwana też Lefkosią, robi wrażenie przede wszystkim z jednego powodu - jest to w tej chwili jedyna stolica rozdarta między dwoma narodami i krajami. Oczywiście jest to miasto z bogatą historią, o czym świadczą liczne zabytki, przede wszystkim mury z czasów weneckich otaczające stare miasto, zabudowania starówki, kościoły...
Linia graniczna oraz posterunki sprawiają przygnębiające wrażenie. Zasieki, zniszczone budynki wzdłuż tzw. Zielonej Linii oddzielają część grecką, znacznie bardziej uporządkowaną i odnowioną, od tureckiej, która z kolei moim zdaniem zwycięża klimatem tchnącym Wschodem. Turecką część miasta można zwiedzać na podstawie dziennej przepustki wydawanej w punkcie granicznym. Panoramę całego miasta podziwiać można z najwyższego piętra jednego z budynków w centrum. Roszczenia Turków do tej ziemi demonstruje olbrzymia flaga ułożona z kolorowych kamieni na zboczu gór.
Kyrenia, miasto leżące na północnym wybrzeżu wyspy, to przede wszystkim opactwo Bellapais z czasów epoki Lusignanów (XII wiek), zamek kyreński położony nad samą zatoką oraz bardzo klimatyczne nabrzeże portowe z mnóstwem knajpek.
To miejsce zrobiło na nas zdecydowanie największe wrażenie. Niby ta sama wyspa, niby niedaleko od gwarnej od turystów Larnaki czy Limassol, ale jednak już po drugiej stronie granicy, już bardziej wschodnie, i - jak dla nas - bardziej klimatyczne. Nie wiem, czy najistotniejsze w kreowaniu tego wrażenia były tureckie knajpki z aromatyczną herbatą w małych filiżankach i daniami z baraniny. Czy też byli to tambylcy, podobni, ale jednak inni - mniej turystycznie zorientowani, chętni do rozmowy... (ujął nas właściciel małego sklapiku przy placu w centrum pytający o rodzinę, przesyłający pozdrowienia dla bliskich... Tak jakby to czy coś u niego kupimy było najmniej istotną sprawą na świecie. No i oczywiście zostawiliśmy u niego najwięcej grosza :) ). A może to kwestia niezwykłości zabytków, a właściwie pozostałości po dawnych świetnych budowlach. Z jednej strony ruiny "naszych" kościołów, które znajdują się tu na każdym kroku, lekko przygnębiały. Ale z drugiej, w tym akurat miejsu - po prostu pasują! A już katedra Św. Mikołaja "przerobiona" na meczet to po prostu architektoniczny majstersztyk i dowód na przenikanie się i ekspansję religii.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
wybieram się na Cypr pod koniec kwietnia i zastanawiam się jaką pogodę zastanę na miejscu, kiedy Ty byłes?
-
Bardzo podobną atmosferę ma Rodos-architektura i roślinnośc zbliżona (wiele wpływów tureckich)
Zdjęcia fajne i wrażenia pewnie też nieodparte pozostały :))
-
mi też odrobinę zabrakło opisów. czekam... :-)
-
opisy będą się pojawiały, obiecuję :)
-
hmmm... miał być album z opisami, a jest tylko album... ;)
Fajnie byłoby, gdybyś dopisał co nieco - choćby pod zdjęciami - co jest czym, Marcinie :)
Fotki fajne :)
Pozdrawiam :)
Krzysiek